02

St. Thomas

Następnego dnia wstałam punkt siódma rano. Byłam wypoczeta i pełna energi do działania. Justin spał przy moim boku oplatając mnie w pasie jedną ręką, a druga była zarzucona przez jego głowe. Zaśmiałam się na jego widok i dźgnęłam go lekko w brzuch przez co mruknął coś pod nosem i poprawił się w pozycji. Jęknęłam i zabrałam jego rękę i włożyłam pod kołdre tym samym wydostawając sie z silnego uścisku chłopaka. Ubrałam na swoje ramiona długi, polarowy szlafrok, na stopy buty emu i podreptałam ospała do kuchni gdzie zrobiłam sobie gorącą herbate oraz dwie kanapki. Usiadłam przed telewizorem po czym włączyłam jakiś program na którym właśnie leciał jakiś film. Znałam go dośc dobrze ponieważ był to Bóg zemsty gdzie w roli głównej gra Nicolas Cage. Bardzo lubiałam tego aktora bo wykonywał swoją prace naprawdę dobrze, a nie tak jak w przypadku 3/4 aktorów którzy mieli tylko w głowie pieniądze.
-Od kiedy nie śpisz?
Ziewnęłam przenosząc wzrok z telewizoru na chłopaka który opierał się o fragmure drzwi. Jego naga klatka piersiowa unosiła się w wolnym tępie, włosy były roztrzepane na każdą strone przez co wyglądał jakby właśnie skończył uprawiac seks. Przygryzłam wargę widząc Justina w takim stanie.
-Od jakiejś godziny. - wzruszyłam ramionami przenosząc wzrok na telewizor gdzie właśnie rozgrywała się końcowa akcja filmu. Chłopak usiadł obok mnie i bacznie przyglądał się temu co działo sie w filmie.
-Chcesz coś zjeśc? - wstałam z kanapy i otuliłam się jeszcze bardziej szlafrokiem rzucając spojrzenie chłopakowi który powoli pokiwał głową skupiając się na filmie. Zaśmiałam się cicho i podreptałam do kuchni gdzie nastawiłam wode na herbate i zabrałam sie za robienie śniadania.
Dziesięc minut później obaj piliśmy gorący napój. Oparłam głowe na ramieniu chłopaka stukajac paznokciami o szklankę. Dwa dni temu byłam skłonna przeszukac cały Londyn by znaleźc moich rodziców, a teraz tak po prostu mi sie nie chce. Nie wiem co się stało, może to przez pogode która panowała za oknem albo brak chęci i motywacji skłonił mnie do zmiany zdania.
Justin sięgnął po teczkę która znajdowała się na stole i ją otworzył. Znajdowały się w niej dane moich rodziców, papiery adopcyjne i wypisowe ze szpitala. Uśmiechnęłam się słabo.
-Urodziłaś się w Świętym Tomaszu*, to chyba niedaleko stąd. - mruknął -Myśle, że to właśnie tam powinniśmy pójśc. - zaproponował -Jesteś adoptowana otwarcie** więc bez problemów powinniśmy uzyskac więcej informacji w tym szpitalu. - Justin uśmiechnął się słabo w moim kierunku.
-Justin... - jęknęłam -Nie jestem pewna czy chce to kotynuowac.
-Viv, rozumie, że się boisz, ale czy nie lepiej jeśli dowiesz się prawdy?
-To nie ciebie adoptowano. - mruknęłam bawiąc się palcami.
Justin najwyraźniej zastanawiał się nad moimi słowami ponieważ miedzy nami zapadła dośc długa niezręczna cisza którą w końcu przerwał.
-Racja. - kiwnął głową zgodnie z prawdą -Ale chce pomóc, Viv.
-Wiem. - szepnęłam -Ale nie wiem czy chce poznac prawde.
Przygryzłam wargę bawiąc się palcami. Pomiędzy nami znowu zawisła niezręczna cisza. Zdąrzyłam już wypic herbate, tak samo jak chłopak i obejrzec nudny teleturniej muzyczny. Częśc mnie chciała się dowiedziec wszystkiego o tym dlaczego zostałam adoptowana i kim są moi prawdziwi rodzice, a druga częśc potwornie boi się i najchętniej schowałaby się pod grubą kołdrą. Wolałabym przespac to wszystko, ale najlepiej się niedowiedziec o tym, że jestem córką Josh'a Laker'a oraz Veronici Cristal – Laker. Wolałam życ z świadomością, że moimi rodzicami jest Alicia i Patrcik, a moim brate jest Noah.
Oblizałam wargi zastanawiając się nad tym co teraz powinniśmy robic. W końcu po paru minutach siedzenia jak posąg poszłam do pokoju gdzie dopadłam walizkę i zaczełam szukac cieplejszych ubrań. Gdy w końcu odnalazłam jakiś gruby sweter i spodnie poszłam do łazienki gdzie wziełam długi, gorący prysznic. Ciepła woda rozgrzała moje ciało do tego stopnia, że cieżko było mi ustac w miejscu gdy ubrałam na siebie ubrania. Szybko spięłam swoje włosy w kucyk, użyłam makijażu po czym opuściłam zaparowane miejsce i usiadłam na kolanach chłopaka.
-Ubierz sie. - oplotłam ręce wokół szyi Justina -Pojedziemy do tego szpitala. - uśmiechnęłam się słabo i musnęłam usta chłopaka.
Justin kiwnął głową i delikatnie odstawił mnie na miejsce obok po czym sam zniknął za drzwiami. Wyłączyłam telewizor i podeszłam do okna. Pogoda wskazywała na to, że będzie nieźle padało ponieważ ciemne chmury już wisiały nad Londynem pochłaniając miasto w ciemnościach. Jęknęłam pocierając swoje ramiona rękoma. Chwyciłam swoją kurtke która wisiała na wieszaku i naciągnęłam ją na siebie. Przez szyje przełożyłam wełniany komin, a na nogi ubrałam brązowe ocieplane kozaki. Zabrałam teczke z papierami i włożyłam ją do torby którą przewiesiłam sobie przez ramie i schowałam ręce w kieszeniach nadal patrząc przez okno.
-Jestem gotowy.
Odwróciłam się w strone Justina który właśnie przeciągał przez głowe wełniany sweter. Uśmiechnęłam się słabo i kiwnęłam głową podchodząc do drzwi. Wyszłam na zewnątrz. Mimo, że stałam na klatce schodowej poczułam ziąb który przeszył moje ciało. Miałam ochote wracac do mieszkania w którym było znacznie cieplej i przytulniej. Zadygotałam z zimna po czym ubrałam rękawiczki które znalazłam w kieszeniach kurtki. Chwyciłam rękę Justina która dziwnym trafem była tak gorąca, że czułam to ciepło pod rękawiczkami. Uśmiechnęłam się słabo i podreptałam leniwym krokiem ku ulicy. Przygryzłam wargę zastanawiając jak dostaniemy się do szpitala nie wiedząc nawet gdzie on się znajduje.
-Gdzie konkretnie znajduje się ten szpital? - spytałam Justina z nadzieją, że zna jego adres.
-Znajduje się na przeciwko parlamentu Lambeth. - mruknął łapiac taksówke.
A gdzie jest parlament Lambeth?
Obaj zajeliśmy miejsca w taksówce. Justin podał mężczyźnie nazwe szpitalu, a ten od razu wiedział gdzie ma jechac ponieważ po minucie pędziliśmy główną ulicą Londynu. Oparłam głowe o wilgotną szybe. Nie zorientowałam się nawet gdy zaczeły po niej spływac krople deszczu. Dzieki Bogu – zabrałam parasol! Jęknęłam gdy deszcz nasilał się jeszcze bardziej, a przechodni uciekali przed ulewą która zawładnęła Londynem. Niektórzy ludzie zasłaniali swoje głowy gazetami, aktówkami czy nawet kurtką. Zaśmiałam się cicho malując jakiś wzorek na zaparowanej szybie.
Nim się spostrzegłam, taksówka zatrzymała się. Przez głowe przebiegła mi myśl, że stoimy w jakimś korku, ponieważ w Nowym Jorku to normalne o tej porze, ale Justin przekazał mężczyźnie banknot o nominale 20 funtów. Odebrał resztę i pociągnął mnie ze sobą na lodowate powietrze.
Przede mną rozciągał się dwunasto piętrowy budynek gdzie u jego czubku było napisane; St. Thomas' Hospital. Posłałam Justinowi szybki uśmiech i wyjęłam parasol z torby i rozłożyłam go tak, że zakrywał nas dwoje. Westchnęłam głośno i pewnym krokiem podreptałam w kierunku głównego wejścia.
Szklane drzwi rozsunęły się przede mną ukazując wysterylizowane pomieszczenie. Zmarszczyłam nos czując t e n okropny zapach który za każdym razem unosi się w szpitalu. Nie wiem co to było, pachniało to jak rękawiczki gumowe i środki czystości. Kobiety w białych fartuchach przechadzały się bez najmniejszego entuzjazmu po holu i zapisywały bądź sprawdzały coś na swoich teczkach które trzymały w dłoniach. Kilku pacjentów czekało na swoją kolej narzekając pod nosem. Jeden z mężczyzn miał ręke w gipsie i zgaduje, że idzie go zdjąc, inny mężczyzna dociskał do swojego nosa gazik , ale zauważyłam, że przesączył już się krwią więc jedna z pielęgniarek podeszła do niego i podała mu nowy. Poleciła mu jak ma go uciskac po czym weszła do jakiegoś innego pomieszczenia.
Przygryzłam warge spoglądając na Justina który popchnął mnie lekko w strone holu. Jęknęłam gdy omal nie wpadłam na jedną z pielęgniarek. Posłałam jej przepraszający uśmiech, na co ta przewróciła oczami wracając do swojego dalszego zajęcia.
-Przepraszam? - szepnęłam zaczepiając jakąś pielęgniarkę w starszym wieku.
-Przepraszam skarbie, ale śpiesze się. Usiądz i poczekaj na swoją kolej. - kobieta posłała mi szybki uśmiech po czym uciekła za szklanymi drzwiami.
Westchnęłam siadając na jednym z niebieskich krzeseł. Justin zrobił dokładnie to samo rozglądając się po pomieszczeniu. Zrobiłam to samo korzystając z okazji. Szpital był taki sam jak każdy inny. Tyle, że ten z całą pewnością był duży.
-Nie chce czekac. - mruknął Justin wzstajac z miejsca -Chcesz coś do picia?
Podniosłam na niego wzrok i zmrużyłam powieki.
-Kawe. - mruknęłam.
Justin zniknął za ścianą, a ja wyjęłam z torby teczke z dokumentami. Obróciłam ją w dłoni kilka razy zastanawiając się czy na pewno tego chce. Czy jeśli odnajde swoich rodziców, będę w stanie wrócic do Nowego Jorku czy zostane tutaj, w Londynie? Zostawie Justina? Pokręciłam przecząco głową wyrzucając z siebie te myśli. Chciałam jedynie ich zobaczyc, nie koniecznie zamienic z nimi kilka słów. No bo jak miałabym się przedstawic? Cześc Josh, częśc Veronica, jestem waszą córką. To brzmi wprost zabawnie i nie normalnie.
Po pięciu minutach siedzenia, Justin przyszedł z moją kawą. Swoją zdąrzył już wypic w drodze do mnie, co mnie potwornie zdziwiło, ponieważ nie było go pięc minut! Pił wrzątek? Jak takie coś można pic?
-Umn, przepraszam? - podniosłam głowe by zobaczyc młodą pielęgniarkę -W czym mogłabym pomóc?
Razem z Justinem wymieniliśmy krótkie i znaczne spojrzenia. Wstałam odkładając kawe na stolik.
-Mogłaby pani udzielic informacji na temat moich rodziców? - szpenęłam – Urodziłam się tutaj, a adoptowano mnie otwarcie.
Pielęgniarka najwyraźniej była nieco zmieszana, jednak od razu na jej twarzy pojawił sie słaby uśmiech.
-Moge zobaczyc papiery?

*Święty Tomasz – duży szpital na południowym brzegu Tamizy
**adopcja otwarta – taka adopcja w której prawdziwi rodzice mają możliwośc odwiedzania swojego dziecka w rodzinie adopcyjnej

***
Dobra dodałam rozdział bo dawno nie było. Cóż moge powiedziec, wybaczcie za taką nieobecnośc na blogu, ale serio, jak zaczniecie chodzic do szkoły wyższej zobaczycie jaki będziecie mieli zawalony dzień. 
+ Zapraszam was jak zawsze na Believe in love

8 komentarzy:

  1. Super rozdzial . Czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nic się nie stało <3 a rozdział cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy rozdział <3
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  4. Można się domyśleć jak Ci ciężko, bo mi nawet w gimnazjum bywa. Powodzenia w szkole! Rozdział świetny, bardzo się cieszę, że go dodałaś.i czekam na następny. <3
    - Nikki

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz mobilizuje do dalszego działania!