Possessive*
Po
dwudziestu minutach siedzenia na niewygodnych szpitalnych krzesłach,
pielęgiarka, która całkiem niedawno zabrała moje papiery,
przyszła w towarzystwie jednego lekarza. Zmarszczyłam brwi nie
będąc przekonana czy aby na pewno chce poznac losy moich
prawdziwych rodziców. Ale w końcu obiecałam to sobie i dokonam
swojej obietnicy, ponieważ wolałabym miec to za sobą, a nie
zadręczac się tym do końa swojego życia.
-Cóż,
z papierów wynika, że faktycznie jesteś adoptowana otwarcie. -
kobieta w białym fartuchu stanęła przede mną, zatrzymała sie w
połowie zdania uważnie patrząc na Justina który trzymał mnie za
rękę. -Moge jedynie pani zdradzic, że w dokumentach zawarte jest
iż pański ojciec oraz matka mieszkaja na High Holborn 27/12.
Jednak do końca nie jestem
pewna, ponieważ istnieje możliwośc, że adres mógł ulec zmianie
po tylu latach.
Pięlęgniarka
podała mi teczkę w której zostały zawarte moje dokumenty i
uśmiechnęła się do nas wesoło. Doktor który jej towarzyszył,
spojrzał na swój pager który zaczął niesamowicie głośno
miszczec. Kobieta oraz lekarz zmarszczyli brwi.
-Zoe
muszę już iśc, zawołaj do dwójki Olivię. - mężczyzna
uśmiechnął się słabo w moją strone po czym szybkim krokiem
ruszył zostawiając nas samych.
-W
teczce zostawiłam ci dokładny adres ojca, w razie czego zostawiłam
tam również swój numer.
Nim
zdąrzyła cokolwiek powiedziec czy podziękowac Zoe zniknęła z
mojego pola widzenia. Posłałam Justinowi nerwowe spojrzenie i ze
strachem w oczach otworzyłam teczkę, chwyciłam małą karteczke na
której był zapisany dokładny adres Josh'a. Zamknęłam szybko
teczke i wstałam z krzesła. Justin patrzył na mnie
zdezorientowany, a ja jak wariatka chodziłam w kółko po szpitalnym
korytarzu rozważając czy aby na pewno powinnam zobaczyc mojego
prawdziwego ojca i matkę. Przecież mnie nie chcieli. Oddali mnie do
domu dziecka w wieku pięciu lat, a później Patrcik i Alicia truli,
wpychali we mnie, karmili mnie kłamstwem, że jestem ich córką.
Nie wiem na kogo powinnam byc bardziej zła – na moich prawdziwych
rodziców, czy na tych którzy wypełnili pare papierków dzięki
czemu zdobyli córkę? Chęc wyładowania na czymś złości sięgała
zenitu, a co gorsza – nie miałam siły się opanowac. Chciałam
uderzyc w coś, co powstrzymie mnie od kolejnego ciosu. Może ściana?
Jest twarda. Z całą pewnością nie będę chciała jej ponownie
uderzyc. Co prawda, połamanie sobie palców, zadrapanie knyci i
okropny ból będą mi prawdopodobnie towarzyszyły do końca dnia,
ale to chyba jedyna dobra odpowiedz na moje wszystkie problemy. Ból.
Nim
zdąrzyłam cokolwiek zrobic, znalazłam się w ramionach Justina.
Przygryzłam wargę by powstrzymac łzy które napływały do moich
oczu. Dłonie chłopaka odnalazły czułe miejsce. Zaczął gładzic
mnie po plecach wprawiając mnie w spokojny stan. Złośc odchodziła
stopniowo, z każdą sekundą uspakajałam się w uścisku mojego
chłopaka. Zacisnęłam szczekę.
-Chodz.
- cichy, wprost szepczący głos mruknął do mojego ucha lekko
popychając w strone wyjścia. Przyknęłam oczy i pozwoliłam by
Justin wyprowadził mnie z budynku.
Deszcz
ustąpił przez co na ulicach Londynu unosił się miły zapach
orzeźwienia. Nadal było zimno. Wtuliłam twarz w tors chłopaka
zaciągając się jego cudownym zapachem. Pachniał żelem pod
prysznic i perfumami od Armaniego które dostał ode mnie na
ukończenie roku szkolnego. Były drogie, ale chyba mu się spodobały
ponieważ co chwile czuje od niego ten zapach.
Nim
się spostrzegłam, znalazłam się w jakimś parku. Spojrzałam
pytająco na Justina, a ten jedynie wzruszył ramionami przyciągając
mnie do siebie bardziej przez co prawie potknęłam się o własne
nogi. Ciasno oplatał mnie w tali jakby chciał zaznaczyc, że należe
do niego. Posłałam mu srogie spojrzenie luzując troche jego palce
które wcale nie chciały ustąpic szybko. Jeśli miałabym teraz
określic Justina jednym słowem nazwałabym go zaborczym.
Stanęłam
na palcach delikatnie całując go w policzek.
-Przestań
byc taki zaborczy. - mruknęłam wtulając głowe w jego ramie.
-Zaborczy?
- w jego głosie można było usłyszec lekkie poirytowanie -Ja po
prostu staram się pokazac co należy do mnie.
-Należy
do ciebie? - odsunęłam się od Justina i wryłam się w ziemie
unosząc do góry brew krzyżując na piersi ręce -Nie jestem
czyimś przedmiotem. - syknęłam.
-Wiesz,
że nie miałem tego na myśli. - jęknął podchodząc do mnie przez
co zrobiłam krok do tyłu.
Miał?
Nie miał?
Westchnęłam
odwracając wzrok.
-Nie
chce się kłócic. - mruknęłam -Ale przestań byc taki zaborczy.
Odwróciłam
głowe w strone Justina który prawie niezauważalnie kiwnął głową
i podszedł do mnie składając na mych ustach słodki i delikatny
pocałunek. Nasze godzenie się przeważnie przechodziło do tego, że
przytulaliśmy się do siebie bądz całowaliśmy. Cóż, nie miałam
nic przeciwko temu, ale wydawało mi się to trochę dziecinne.
Byliśmy już dorośli i wydaje mi się, że powinniśmy rozmawiac i
rozwikłac ową sytuacje w bardziej naturalny sposób.
Uśmiechnęłam
się słabo do chłopaka po czym chwyciłam jego dłoń i ruszyłam w
dalszy głąb parku. Przygryzłam wargę delikatnie przejeżdżając
kciukiem po knyciach Justina. Moim jedynym marzeniem była chec
położenia się w łóżku i pozostawienia tego wszystkiego – po
co tu przyjechałam. Westchnęłam zastanawiając się czy powinnam
dzisiaj iśc pod dany adres czy zostawic to na jutro. Zbliżała się
już piętnasta, a w mój brzuch domagał się jedzenia.
-Możemy
iśc gdzieś coś zjeśc? - pociągnęłam rękę Justina w dół
zwracając tym samym uwagę -Jestem trochę głodna.
Z
ust chłopaka wydobył się cichy chichot po czym pokręcił głową.
Zgromiłam go wzrokiem ciągnąc do jakiejś restauracji którą
zauważyłam na drugiej stronie ulicy.
Wnętrze
było przytulne. Pomarańczowe ściany kontrastowały się z
brązowymi ramami obrazów rozwieszonych na całej długości ścian.
Cicha muzyka unosiła się wokół pomieszczenia. Klienci rozmawiali
ściszonym głosem, tak, by nie zagłuszac muzyki. Niektórzy
pracowali zawziecie przy laptopach i popijali w białych szklankach
kawę której zapach wdarł się w moje nozdrza.
Zajęłam
miejsce w kącie. Zdjęłam swoją kurtkę i przewiesiłam ją przez
oparcie krzesła. Naciągnęłam rękawy swetra i oparłam się na
ręce patrząc jak Justin robi dokładnie to samo co ja chwile temu.
Usiadł na przeciwko mnie i chwycił moją rękę delikatnie ją
gładząc. Uśmiechnęłam się słabo gdy kelnerka przyniosła nam
menu.
Godzinę
poźniej skończyliśmy nasz posiłek. Oparłam się o krzesło
wzdychając ciężko. Byłam tak najedzona, że omal zapomniałam o
tym co sprowadziło mnie do Londynu. Nie chciałam opuszczac tego
pomieszczenia, ale kelnerka powiadomiła nas, że muszą zamknąc już
restauracje. Westchnęłam. Było tu tak ciepło i przyjemnie, że
wyjście na dwór było czymś niezrozumiałym i odważnym. Ubrałam
na siebie kurtkę i mocno owinęłam się szalem. Naciągnęłam na
głowę kaptur po czym wyszłam na zewnątrz. Już zamierzałam
wycofac się by znowu wejśc do środka, ale wpadłam w ramiona
chłopaka. Zaśmiał się ze mnie, a ja go uderzyłam lekko w tors.
-Przestań
się ze mnie śmiac. Tu jest naprawde zimno! - krzyknęłam.
-Postaram
się. - mruknął chwytając moją dłoń i ciągnąc na przystanek
autobusowy.
Zmarszczyłam
brwi. Skąd może wiedziec jakim autobusem powinniśmy jechac by
dostrzec do domu? Było już pare minut po siedemnastej, a ja
marzyłam o gorącej kąpieli. Pokręciłam przecząco głową
wyrzucając z siebie myśli o ciepłu którego strasznie
potrzebowałam.
Nim
się spostrzegłam chłopak zaciągnął mnie do czerwonego autobusu
który podjechał na dany przystanek. Usiadłam na jednym z wolnych
miejsc wciąż trzymając dłoń Justina. Pytanie które cały czas
błądziło po mojej głowie – to czy dojedziemy tym autobusem pod
mieszkanie – zostało wypuszczone w niepamięc.
***
*Possessive - jakkolwiek to zabawni brzmi ; zaborczy
Dobra, dodałam rozdział. Czwóreczkę przewiduje na koniec października, coś koło tego.
Super rozdzial .. czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny! <333 i awwww...
OdpowiedzUsuńpodoba mi się rozdział:)
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Zajebisty <33
OdpowiedzUsuńPiata? Chyba tak. Po prostu zaje*isty! Kocham cie dziewczyno czkan nn @mistakekidrauhl
OdpowiedzUsuńJAKI ON JEST S-Ł-O-D-K-I ! :* Naprawdę, a rozdział cudowny. Czekam na kolejny i jestem ciekawa jak to będzie z tymi rodzicami. <3
OdpowiedzUsuń- Nikki
52 yr old Financial Analyst Abdul Brumhead, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like "Sound of Fury, The" and Urban exploration. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Corvette. mozesz sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuńadwokat rozwodowy rzeszow
OdpowiedzUsuń