03

Possessive*

Po dwudziestu minutach siedzenia na niewygodnych szpitalnych krzesłach, pielęgiarka, która całkiem niedawno zabrała moje papiery, przyszła w towarzystwie jednego lekarza. Zmarszczyłam brwi nie będąc przekonana czy aby na pewno chce poznac losy moich prawdziwych rodziców. Ale w końcu obiecałam to sobie i dokonam swojej obietnicy, ponieważ wolałabym miec to za sobą, a nie zadręczac się tym do końa swojego życia.
-Cóż, z papierów wynika, że faktycznie jesteś adoptowana otwarcie. - kobieta w białym fartuchu stanęła przede mną, zatrzymała sie w połowie zdania uważnie patrząc na Justina który trzymał mnie za rękę. -Moge jedynie pani zdradzic, że w dokumentach zawarte jest iż pański ojciec oraz matka mieszkaja na High Holborn 27/12. Jednak do końca nie jestem pewna, ponieważ istnieje możliwośc, że adres mógł ulec zmianie po tylu latach.
Pięlęgniarka podała mi teczkę w której zostały zawarte moje dokumenty i uśmiechnęła się do nas wesoło. Doktor który jej towarzyszył, spojrzał na swój pager który zaczął niesamowicie głośno miszczec. Kobieta oraz lekarz zmarszczyli brwi.
-Zoe muszę już iśc, zawołaj do dwójki Olivię. - mężczyzna uśmiechnął się słabo w moją strone po czym szybkim krokiem ruszył zostawiając nas samych.
-W teczce zostawiłam ci dokładny adres ojca, w razie czego zostawiłam tam również swój numer.
Nim zdąrzyła cokolwiek powiedziec czy podziękowac Zoe zniknęła z mojego pola widzenia. Posłałam Justinowi nerwowe spojrzenie i ze strachem w oczach otworzyłam teczkę, chwyciłam małą karteczke na której był zapisany dokładny adres Josh'a. Zamknęłam szybko teczke i wstałam z krzesła. Justin patrzył na mnie zdezorientowany, a ja jak wariatka chodziłam w kółko po szpitalnym korytarzu rozważając czy aby na pewno powinnam zobaczyc mojego prawdziwego ojca i matkę. Przecież mnie nie chcieli. Oddali mnie do domu dziecka w wieku pięciu lat, a później Patrcik i Alicia truli, wpychali we mnie, karmili mnie kłamstwem, że jestem ich córką. Nie wiem na kogo powinnam byc bardziej zła – na moich prawdziwych rodziców, czy na tych którzy wypełnili pare papierków dzięki czemu zdobyli córkę? Chęc wyładowania na czymś złości sięgała zenitu, a co gorsza – nie miałam siły się opanowac. Chciałam uderzyc w coś, co powstrzymie mnie od kolejnego ciosu. Może ściana? Jest twarda. Z całą pewnością nie będę chciała jej ponownie uderzyc. Co prawda, połamanie sobie palców, zadrapanie knyci i okropny ból będą mi prawdopodobnie towarzyszyły do końca dnia, ale to chyba jedyna dobra odpowiedz na moje wszystkie problemy. Ból.
Nim zdąrzyłam cokolwiek zrobic, znalazłam się w ramionach Justina. Przygryzłam wargę by powstrzymac łzy które napływały do moich oczu. Dłonie chłopaka odnalazły czułe miejsce. Zaczął gładzic mnie po plecach wprawiając mnie w spokojny stan. Złośc odchodziła stopniowo, z każdą sekundą uspakajałam się w uścisku mojego chłopaka. Zacisnęłam szczekę.
-Chodz. - cichy, wprost szepczący głos mruknął do mojego ucha lekko popychając w strone wyjścia. Przyknęłam oczy i pozwoliłam by Justin wyprowadził mnie z budynku.
Deszcz ustąpił przez co na ulicach Londynu unosił się miły zapach orzeźwienia. Nadal było zimno. Wtuliłam twarz w tors chłopaka zaciągając się jego cudownym zapachem. Pachniał żelem pod prysznic i perfumami od Armaniego które dostał ode mnie na ukończenie roku szkolnego. Były drogie, ale chyba mu się spodobały ponieważ co chwile czuje od niego ten zapach.
Nim się spostrzegłam, znalazłam się w jakimś parku. Spojrzałam pytająco na Justina, a ten jedynie wzruszył ramionami przyciągając mnie do siebie bardziej przez co prawie potknęłam się o własne nogi. Ciasno oplatał mnie w tali jakby chciał zaznaczyc, że należe do niego. Posłałam mu srogie spojrzenie luzując troche jego palce które wcale nie chciały ustąpic szybko. Jeśli miałabym teraz określic Justina jednym słowem nazwałabym go zaborczym.
Stanęłam na palcach delikatnie całując go w policzek.
-Przestań byc taki zaborczy. - mruknęłam wtulając głowe w jego ramie.
-Zaborczy? - w jego głosie można było usłyszec lekkie poirytowanie -Ja po prostu staram się pokazac co należy do mnie.
-Należy do ciebie? - odsunęłam się od Justina i wryłam się w ziemie unosząc do góry brew krzyżując na piersi ręce -Nie jestem czyimś przedmiotem. - syknęłam.
-Wiesz, że nie miałem tego na myśli. - jęknął podchodząc do mnie przez co zrobiłam krok do tyłu.
Miał? Nie miał?
Westchnęłam odwracając wzrok.
-Nie chce się kłócic. - mruknęłam -Ale przestań byc taki zaborczy.
Odwróciłam głowe w strone Justina który prawie niezauważalnie kiwnął głową i podszedł do mnie składając na mych ustach słodki i delikatny pocałunek. Nasze godzenie się przeważnie przechodziło do tego, że przytulaliśmy się do siebie bądz całowaliśmy. Cóż, nie miałam nic przeciwko temu, ale wydawało mi się to trochę dziecinne. Byliśmy już dorośli i wydaje mi się, że powinniśmy rozmawiac i rozwikłac ową sytuacje w bardziej naturalny sposób.
Uśmiechnęłam się słabo do chłopaka po czym chwyciłam jego dłoń i ruszyłam w dalszy głąb parku. Przygryzłam wargę delikatnie przejeżdżając kciukiem po knyciach Justina. Moim jedynym marzeniem była chec położenia się w łóżku i pozostawienia tego wszystkiego – po co tu przyjechałam. Westchnęłam zastanawiając się czy powinnam dzisiaj iśc pod dany adres czy zostawic to na jutro. Zbliżała się już piętnasta, a w mój brzuch domagał się jedzenia.
-Możemy iśc gdzieś coś zjeśc? - pociągnęłam rękę Justina w dół zwracając tym samym uwagę -Jestem trochę głodna.
Z ust chłopaka wydobył się cichy chichot po czym pokręcił głową. Zgromiłam go wzrokiem ciągnąc do jakiejś restauracji którą zauważyłam na drugiej stronie ulicy.
Wnętrze było przytulne. Pomarańczowe ściany kontrastowały się z brązowymi ramami obrazów rozwieszonych na całej długości ścian. Cicha muzyka unosiła się wokół pomieszczenia. Klienci rozmawiali ściszonym głosem, tak, by nie zagłuszac muzyki. Niektórzy pracowali zawziecie przy laptopach i popijali w białych szklankach kawę której zapach wdarł się w moje nozdrza.
Zajęłam miejsce w kącie. Zdjęłam swoją kurtkę i przewiesiłam ją przez oparcie krzesła. Naciągnęłam rękawy swetra i oparłam się na ręce patrząc jak Justin robi dokładnie to samo co ja chwile temu. Usiadł na przeciwko mnie i chwycił moją rękę delikatnie ją gładząc. Uśmiechnęłam się słabo gdy kelnerka przyniosła nam menu.

Godzinę poźniej skończyliśmy nasz posiłek. Oparłam się o krzesło wzdychając ciężko. Byłam tak najedzona, że omal zapomniałam o tym co sprowadziło mnie do Londynu. Nie chciałam opuszczac tego pomieszczenia, ale kelnerka powiadomiła nas, że muszą zamknąc już restauracje. Westchnęłam. Było tu tak ciepło i przyjemnie, że wyjście na dwór było czymś niezrozumiałym i odważnym. Ubrałam na siebie kurtkę i mocno owinęłam się szalem. Naciągnęłam na głowę kaptur po czym wyszłam na zewnątrz. Już zamierzałam wycofac się by znowu wejśc do środka, ale wpadłam w ramiona chłopaka. Zaśmiał się ze mnie, a ja go uderzyłam lekko w tors.
-Przestań się ze mnie śmiac. Tu jest naprawde zimno! - krzyknęłam.
-Postaram się. - mruknął chwytając moją dłoń i ciągnąc na przystanek autobusowy.
Zmarszczyłam brwi. Skąd może wiedziec jakim autobusem powinniśmy jechac by dostrzec do domu? Było już pare minut po siedemnastej, a ja marzyłam o gorącej kąpieli. Pokręciłam przecząco głową wyrzucając z siebie myśli o ciepłu którego strasznie potrzebowałam.
Nim się spostrzegłam chłopak zaciągnął mnie do czerwonego autobusu który podjechał na dany przystanek. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc wciąż trzymając dłoń Justina. Pytanie które cały czas błądziło po mojej głowie – to czy dojedziemy tym autobusem pod mieszkanie – zostało wypuszczone w niepamięc.


***
*Possessive - jakkolwiek to zabawni brzmi ; zaborczy
Dobra, dodałam rozdział. Czwóreczkę przewiduje na koniec października, coś koło tego. 

8 komentarzy:

  1. Super rozdzial .. czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się rozdział:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  3. Piata? Chyba tak. Po prostu zaje*isty! Kocham cie dziewczyno czkan nn @mistakekidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  4. JAKI ON JEST S-Ł-O-D-K-I ! :* Naprawdę, a rozdział cudowny. Czekam na kolejny i jestem ciekawa jak to będzie z tymi rodzicami. <3
    - Nikki

    OdpowiedzUsuń
  5. 52 yr old Financial Analyst Abdul Brumhead, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like "Sound of Fury, The" and Urban exploration. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Corvette. mozesz sprobowac tutaj

    OdpowiedzUsuń

Pamiętaj, że każdy komentarz mobilizuje do dalszego działania!